sobota, 28 czerwca 2014

Young & Wild Rozdział #17

Zaraz pewnie do niej polecę i jej wszystko wypaplam.
- A i Zayn'owi też. Bo jak się dowie to mnie zabije.
- Zayn'owi nic nie powiem. Ale kurwa co ja teraz powiem Hope- odparłam.
- Co ma do tego Hope?
- Mniejsza o to. Kuźwa. Musiała ci się akurat spodobać Jesy, a nie na przykład ktoś inny??
- Typu kto?- spytał.
- Hope.
- Co ty z tą Hope.
- Bo ona do kurwy nędzy się w tobie podkochuje palancie!- krzyknęłam.
- Nie wiedziałem.
- To teraz wiesz. Szczerze mówiąc nie masz szans u Jesy więc nie łudź się, że rzuci dla ciebie Zayn'a, Horan- powiedziałam.
Myślę, że zmieni zdanie.
Odwróciłam się i podeszłam w kierunku dziewczyn.
- I co?- zapytała Hope.
- Debil. Spodobała mu się Jesy.
- Co?
- Jak to?- zapytała Hope.
- Normalnie. Może zmieni zdanie. A jak nie, to nie wiem co będzie. Czekajcie. Pójdę do Jesy i jej powiem.
Poszłam w kierunku pokoju Jesy.
Drogę zagrodził mi Niall.
- Po co do niej idziesz?
- Bo lubię.
- Nie mów jej- odparł.
- Ta- prychnęłam pod nosem i weszłam do pokoju.
- Jesy muszę ci coś powiedzieć.
- Czego?
Podeszłam do niej.
- Niall się w tobie buja.
- Co?- zapytała.
- Normalnie.
- Weź go przyprowadź.
Wprowadziłam go do pokoju.
- Czy to prawda?
- Tak- odpowiedział.
- Przecież ja mam chłopaka. Co ty sobie wyobrażałeś? Oj dobra. Nie musisz nic mówić. Po prostu wyjdź stąd.
Horan posłuchał się jej i wyszedł z pokoju.
- Ja pierdole co za debil.
- Wiem.
- Za dużo sobie wyobraża- odparła- Powiem Zayn'owi.
- Nie mów. On go zabije.
- Ach. No tak. Dobra. Odpuszczę mu. Ale powiedz mu coś.
- Może uda mi się go przekonać.
Wyszłam z pokoju i podeszłam do Niall'a.
- Masz ją sobie wybić z głowy, okej?- zapytałam.
- Spróbuję. Ale nie będzie łatwo- mruknął cicho.
Jesy wyszła z pokoju.
- Załatwione- powiedziałam do niej.
- Dzięki- odparła i oddaliła się.
Niall gdzieś zniknął.
Podeszłam do dziewczyn.
- I co?- spytała Hope.
- Myślę, że będzie dobrze. Nie martw się.
- Gdybym ja dorwała Horan'a, to nie wiem co bym mu zrobiła.
- Ogarnij się Sue- zaśmiałam się- Dobra. To ja idę jakby co do pokoju. Pa.
- Pa- odpowiedziały chórem.
Przytuliłam je i poszłam do swojego pokoju.
***
Styles. Kurwa. Czego on chce?
- Po co tu przyszedłeś?
- Nie mogę przyjść do mojej dziewczyny?
- Nie. Idź stąd. Chcę odpocząć- mruknęłam.
- To ze mną odpoczniesz.
Wszedł bez mojego pozwolenia do pokoju. Ugh.
Nie zwracając na niego uwagi, usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać jakąś książkę.
Ja i książka.
Kiedyś to było niemożliwe. A teraz tak. Przez poprawczak się trochę poprawiłam. Nie licząc licznych przekleństw wydobywających się z moich ust.
Czasami się powstrzymuje, a czasami nie, jak ktoś mnie totalnie wpieni.
Tak jak zazwyczaj Styles
Nawet nie zauważyłam jak Styles usiadł za mną i objął mnie. Za dużo sobie pozwala.
- Odsuń się.
- Nie.
- Czytam.
- Widzę- odpowiedział.
Ugh. Odłożyłam książkę. No i się zaczęło.
***
Jak ja mogłam być taka tępa. Szczyt wszystkiego. Tak się podejść, normalnie żal mi siebie.
Zdałam sobie sprawę, że on mnie wykorzystuje.
Na początku jest taki miły, żeby mnie zwabić , ale on to robi specjalnie, bo chce mnie przelecieć. Zjeb. Nie będę go budzić w środku nocy. Zerwę z nim rano.
On tak słodko śpi. 
Stop! To zjeb. Odsunęłam się od niego jak najdalej, ale on i tak przesunął mnie bliżej siebie. Ugh. ***
Ręką próbowałam wyszukać ciała Harry'ego, ale na marne.
Kurwa. Uciekł mi. A to zjeb.
Miałam z nim zerwać.
Nie chętnie otworzyłam oczy. Ja pierdole, ale wcześnie.
Och. Dobra, wstaje.
Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam wszystkie poranne czynności.
Wróciłam i ubrałam się w TO.
Opuściłam swój pokój i udałam się do stołówki.
Znów te jebane kanapki. Żenada.
Usiadłam do stolika. Na szczęście nikt się do mnie nie dosiadł.
Nagle zauważyłam jak Styles szedł z jakąś laską i z nią usiadł do stołu.
Widać, że do niej zarywał.
Następny powód aby z nim zerwać.
Nie powiem mu tego wprost, bo nie chce mu przeszkodzić w tej rozmowie.
Odniosłam tace i szybko poszłam do pokoju.
Wzięłam jakąś kartkę i długopis. Napisałam:

Było miło, ale się skończyło. Zrywam z tobą Styles.

Wsadziłam kartkę do kieszonki i polazłam na stołówkę.
Od razu ujrzałam Styles'a. Podeszłam do stolika przy którym siedział z tamtą laską i położyłam kartkę.
Gdy Styles przeczytał to był bardzo zdziwiony.
Oddaliłam się od niego i wróciłam do swojego pokoju.
Myślę, że na niego nie wpadnę już więcej.
Nie jestem zazdrosna. Gdybym była to od razu strzeliła bym mu w pysk, a to sie nie stało.
Po prostu mnie to wkurwił,o że na początku mnie wykorzystywał, a potem do tamtej laski zarywał.
A jeszcze wcześniej gadał że jestem jego. To jest powalone.
A po za tym i tak by nam się nie udało, bo w związku liczy się miłość, nie? No właśnie. Ja nie jestem w nim zakochana, a on chyba we mnie też nie.
Do pokoju wparował wściekły Styles.
Spadaj debilu.
- Jak mogłaś ze mną zerwać?- zapytał wkurwiony.
Nie odpowiedziałam.
- Odpowiadaj!
Ta. Uważaj, bo ci odpowiem.
Podszedł do mnie, złapał mnie za ramiona i zaczął mną trząść.
- Odpowiadaj kurwa!- krzyknął.
Odejdź, bo cie jebnę.
- Odezwij sie!- krzyknął.
- Przestań mną trząść zjebie- wycedziłam przez zęby.
I w tej chwili do pokoju wszedł psycholog.
- Co tu się dzieje? Co ty tu robisz Styles? Niedługo wychodzisz z ośrodka, a ty znów coś rozrabiasz. Zabierz z niej ręcę i wyjdź stąd. Potem z tobą pogadam- powiedział surowo.
Harry zabrał ręce z moich ramion i opuścił mój pokój.
Czyli, że Styles niedługo wychodzi? Jeżeli on wychodzi to na pewno i Niall, Liam, Zayn oraz Louis. - Zrobił ci coś?- zapytał.
- Nie.
- To dobrze.
- Teraz widzi pan, że on się do mnie dobierał.
- Widzę. Ja już mu wymyśle karę- odparł wychodząc z pokoju.
Odetchnęłam z ulgą. Może mnie zostawią w spokoju. A jednak nie. Wparowała Jesy.
- Czego chcesz?
- Dlaczego Styles wyparował wkurwiony z pokoju?- zapytała.
- Bo z nim zerwałam. - Ty z nim zerwałaś? Nowość. To zawsze Styles zrywał z dziewczynami. Jesteś pierwsza- zaśmiała się.
- Wiesz że oni niedługo wychodzą?
- Coś tam słyszałam.
- Ej. A kiedy ty wychodzisz?- spytałam.
- Za dziesięć miesięcy.
- To tak jak ja.
- O fajnie. Tyle czasu bez Zayn'a, jak ja to wytrzymam- odparła Jesy.
A pomyśleć jak ja wytrzymam tyle czasu w tym miejscu.
Choć wolę być w poprawczaku niż szlajać się po ulicy, nie mając domu.
***
Nuda. Nuda. Nuda.
Nie ma co robić. Czyli tak jak zawsze.
Przeczytałam tamtą nudną książkę. Może znajdę lepszą od tej.
Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Od razu udałam się do biblioteki.
To co tam zauważyłam totalnie mnie zaskoczyło.
Styles czyta książkę. Czy mi się to śni?
Hahaha. To niemożliwe. Ominęłam go i podeszłam do półki, która stała niedaleko jego.
- Wiem że tu jesteś- powiedział wpatrując się w książkę.
Nic nie odpowiedziałam i zaczęłam przeszukiwać półki, żeby znaleźć ciekawą książkę.
No chyba nie ma takiej.
- Czemu nic nie mówisz?- zapytał.
Bo nie gadam z debilami.
Udawałam, że nic nie słyszę.
- Wiem, że słyszysz. Nie udawaj. Ale teraz mnie słuchaj. To przez ciebie muszę teraz ślęczeć tutaj nad tymi głupkowatymi książkami. Wcześniej mi się podobałaś, ale teraz już tak nie jest, bo oczywiście musiałaś wszystko rozpieprzyć.
- Słuchaj Styles- podeszłam do niego wkurwiona- Ja niczego nie rozwaliłam, ty to rozwaliłeś. Wykorzystywałeś mnie, a teraz masz nauczkę- wysyczałam.
- Czyli jednak potrafisz mówić- zaśmiał się, a ja się oddaliłam. Dobrze, że nie polazł za mną.
Dobrze mu tak. Nawet nie zauważyłam, że trzymałam w ręku jakąś książkę.
O kurwa.
50 twarzy Grey'a.
Słyszałam gdzieś o tej książce. Jakiś poradnik seksualny czy coś.
Haha.
Ciekawe skąd to się tutaj wzięło. W takim miejscu.
Pewnie Styles czytał.
Wróciłam do pokoju.
***
Dobrze, że tutaj jesteśmy. W klubie. Zapaliłam szluga. Styles oczywiście musiał tu być, bo to są ich ostatnie dni. Trzeba to uczcić. Że nie będzie już Styles'a.
Nie będzie mnie męczył. Gdy skończyłam palić, zamówiłam sobie drinka tak jak reszta grupy.
Każdy gadał ze sobą, a ja sama siedziałam.
Nagle podlazł do mnie Styles. Ja pierdole. Czego on ode mnie chce.
- Czego?
- Nie mogę już z tobą pogadać?- spytał.
- Nie.
- Wyluzuj. To nasze ostatnie dni w poprawczaku.
- Na szczęście- mruknęłam cicho.
- Zatańczysz?
- Nie.
- Dlaczego?- wydął dolną wargę.
Przyznam, że wyglądał słodko.
- Spadaj. Nie tańczę z debilami.
On nie jest słodki. To debil.
- Jak nie chcesz, to nie. Bez łaski.
Opuścił moje towarzystwo. Wypiłam kolejnego drinka i wtedy podszedł do mnie Nathan.
- Hej Nina.
- Hej Nathan.
- Zatańczysz?- zapytał.
- Jasne.
Wstałam i poszłam za nim na parkiet.








Tak jak obiecywałam jest rozdział ;)
To chyba najdłuższy, jaki kiedykolwiek napisałam, więc brawa dla mnie heh
Pod ostatnim rozdziałem nie było żadnego komentarza, co mnie zasmuciło. To mnie motywuje, tak jak każdego który prowadzi bloga z opowiadaniem.
Powinniście się cieszyć, że pominęłam ten fakt i napisałam tak długi rozdział.
Nie chce wymuszać komentarzy, ale na prawdę miło się czyta chociaż taki komentarz: 'świetne'.
Nie musicie pisać jakiejś przemowy czy coś, wystarczy jedno słowo.
A teraz chce was o coś poprosić. Jak ktoś przeczytał ten rozdział, napisze chociaż 'czytam', bo chcę mniej więcej wiedzieć, ile osób czyta moje 'fanfiction' hah

To do następnego x

CZYTASZ=KOMENTUJESZ