niedziela, 27 lipca 2014

Epilog Young & Wild

Na początku myślała, że po prostu go lubi, że są w pewnym sensie znajomymi.
Ale jak na znajomego zbyt bardzo go kochała.
- Kochasz go?- zapytała Jesy.
- Nie, nie. No co ty.
Zawsze tak odpowiadała na to pytanie. Nie chciała się do tego przyznać. Bo przecież jak można zakochać się w Harry'm Styles'ie?
Z początku nie dopuszczała tego uczucia do siebie, bo nigdy nikogo nie kochała. Nawet matki, gdyż ona nie zwracała na nią uwagi. Traktowała ją jak nic nie wartą osobę. Jak nie swoją córkę. Tak samo jak ona ją- jak nie swoją matkę.
Czasami nawet myślała, że jest niezdolna do miłości. Myślała, że ma serce z kamienia, otoczone bramą. Po przyznaniu sobie, że go kocha, zastanawiała się jak jemu udało się przedostać przez tą bramę i sprawić, aby jej serce funkcjonowało tak jak inne. Żeby kochało.
Zdaje sobie sprawę, że on nie czuje do niej tego samego. Pewnie nawet nie wie, że ona się w nim zakochała.
Gdy mijał tydzień za tygodniem, przyzwyczaiła się do ciągłego płaczu, smutku i pustki, której czuła. Robiła to co zawsze, tylko bez żadnego uczucia.
Tak samo jak i Jesy, która powoli stawała się wrakiem człowieka. Jej piękny, prawdziwy uśmiech nie zawitał od dnia, gdy spędzała ostatnie chwile z jej ukochanym. Dopiero, gdy on opuścił poprawczak, zdała sobie sprawę jak bardzo go kochała. Można powiedzieć, że Zayn był jej pierwszym, poważnym chłopakiem. O ile jeszcze nim był. Jedyne co jej po nim pozostało to tylko wspomnienia.
Nie miała żadnego jego zdjęcia, na które mogłaby popatrzeć od czasu do czasu, albo cały czas. Gdyby nie miała takich przyjaciółek jak Nina, Sue czy Hope, nie miałaby tutaj nikogo.
Sue.
Zanim osobiście poznała Liam'a, potajemnie się w nim podkochiwała. Choć z początku myślała, że to tylko zauroczenie, bo tak na prawdę go nie znała. Upewniła się, gdy za pomocą Niny zapoznała się z Liam'em. Jej uczucie do niego pogłębiało się z kolejnym spotkaniem.
Nie była pewna co on do niej czuje, do dnia aż wyznał jej to, gdy spotkali się potajemnie w jego pokoju. Może się wydawać się, że w tak krótkim czasie nie można się zakochać. Ale jednak można. Oni są tego przykładem.
Po tym jak chłopaki opuścili poprawczak, jej serce rozdarło się na milion kawałeczków. Najgorsze w tym wszystkim było to, że niedawno go zyskała, a tak szybko straciła.
Wygląda na stanowczą, odważną dziewczynę, ale prawda jest inna. Po straceniu ważnej dla niej osoby, widoczne było, że jest wrażliwa i niepewna siebie.
Po takich wydarzeniach człowiek zawsze się zmienia, pozostaje tylko cząstka tego jakim był wcześniej.
Tylko jedna rzecz sprawiłaby, że poczułaby się tak jak dawniej, byłaby sobą.
Gdyby odzyskała Liam'a. Ale jak na razie nie byłoby to możliwe, bo ona tkwiła w poprawczaku, a jej chłopak znajdował się w centrum Londynu.
Każdy dzień był dla niej męczarnią, nie mogła już wytrzymywać bez niego.
Chciała jakoś temu zaradzić, ale przecież nie mogła, była bezsilna.
Wizyty psychologa nic nie działały, po prostu wydawało jej się, że oni nic nie potrafią.
Ale przecież ona sama nie współpracowała z nim. 
Jej zbawcą był sen, mógł jej się przyśnić Liam lub cokolwiek co byłoby lepsze od szarej rzeczywistości.
Czasami budziła się ze świadomością, że piątka przyjaciół nadal tutaj jest, w tym okropnym ośrodku, lecz była to nieprawda.
Przypominało się jej ten okropny dzień i tak witała prawie każdy poranek płaczem.
Hope.
Na początku nie była do końca pewna co czuję do Niall'a. Zawsze znajdowała coś na wytłumaczenie, aby tylko nie przyznać się do miłości.
Jej przeszłość deptała ją po piętach, co chwile przypominając o sobie. Chciała o niej zapomnieć, ale nie było to możliwe. Przez właśnie to co wydarzyło się w przeszłości, trafiła do poprawczaka.
Była ślepo zakochana w chłopaku, dla którego mogła zrobić wszystko, a on to wykorzystywał.
Gdy ktoś mówił jej, że on jest zły, nie odpowiedni dla niej, ona go spławiała, gdyż była przekonana że tak nie jest. Lecz była to najprawdziwsza prawda.
Pewnego dnia, gdy uciekła z domu, do niego, zobaczyła to czego nie powinna.
Jego i jakąś kobietę leżących nago na łóżku. Było to pewne, że ja zdradził.
Chłopak nawet nie wytłumaczył się z tego lecz zaczął się z niej śmiać.
Powiedział: 'A co ty myślałaś? Nie wiedziałem, że jesteś taka ślepa. Zdradzałem cię na każdym kroku, a ty tego nie zauważałaś. Nigdy nie widziałem nikogo tak naiwnego jak ciebie. Myślałaś, że jestem księciem z bajki. A nawet do tego się we mnie zakochałaś. To było takie śmieszne jak myślałaś, że też jestem w tobie zakochany'.
Stała jak wryta w podłogę, nie płakała, bo to oznaczałoby, że jest słaba. Patrzyła na jego rozbawioną twarz i zauważyła na szafce pistolet. Nie spodziewała się tego, ale czym prędzej chwyciła broń i wycelowała ją w niego. Uśmiech z jego twarzy zniknął, a jego kochanka, zniknęła przestraszona za drzwiami łazienki. Drżącymi dłońmi trzymała pistolet i niepewnie nacisnęła za spust. Pocisk z prędkością światła trafił w tors chłopaka. Nie dowierzała, że zrobiła coś tak okrutnego.
Z początku chcieli ją posłać do psychiatryka dla nieletnich, ale jej adwokat tłumaczył, że zrobiła to pod wpływem emocji i trafiła do poprawczaka.
Do teraz nie może sobie wybaczyć tego, że była taka głupia i zakochała się w takim palancie. Opowiedziała prawie na samym początku o tym całym zdarzeniu, Niall'owi, żeby było wszystko pewne. On mówił jej, że robił gorsze rzeczy od niej, co było zgodne z prawdą.
Starała się nie ukrywać tego uczucia, ale tamte wydarzenia jej na to nie pozwalały. Zostawiły odcisk po sobie. Z czasem zdała sobie sprawę, że nie może tego przecież ukrywać. Najwyżej się mogła zawieść, a to nie było nic tak złego.
Myślała, że wszystko będzie dobrze, aż do tej pory, gdy uznała, że się nią nie interesuję, ale ogląda za inną. Upewniła się, jak dowiedziała, że podoba mu się Jesy. Z początku była załamana, ale nie dawała poznać tego po sobie. Ucieszyła się, gdy Nina i Jesy wybili mu to z głowy.
Jej stosunki z Niall'em się polepszały, z dnia na dzień, ale ona bała mu się przyznać, że go kocha. Odważyła się mu to powiedzieć, gdy chłopaki opuszczali poprawczak, tuż przed pocałunkiem. Myślała, że on ją wyśmieje, ale się pomyliła. Wyznał jej to samo. Cieszyła się z tego, ale tylko na początku, bo potem nie mogła wytrzymać bez niego. Myśl, że on ją kocha i go tutaj nie ma, rozrywała ją.
Właśnie dla tego, chciała stąd uciec do niego, aby być razem, bo nienawidzi rozpaczać, cierpieć.
Ale co innego, może w tej sytuacji robić?
Dziewczyny cały czas wspierały się, choć czuły się tak samo- okropnie.
Najgorzej z nich, czuła się chyba Nina, bo ona była pewna, że Harry jej nie kocha.
I to było w tym wszystkim najgorsze.










Nie wiem czy dobrze mi poszło, bo pierwszy raz piszę epilog, ale mniejsza o to.
Nie wiem co napisać, bo jestem strasznie zmęczona, gdyż mało spałam i niedawno wróciłam do domu.
Mam nadzieję, że wytrzymacie te ok. 2 tygodnie beze mnie. Muszę wymyślić tytuł drugiej części i napisać kilka rozdziałów do przodu.
Nie wiem czy wspominałam, ale II część też będzie na tym blogu, gdyż jestem za leniwa, żeby zrobić nowy.
Gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować to macie mój ASK i TT.
No to do zobaczenia ;) Miłych wakacji x

sobota, 19 lipca 2014

Young & Wild Rozdział #20

Nie ma co robić. Najchętniej to bym leżała, leżała i nigdy nie wstawała. No ale trzeba coś zrobić.  Mam kluczę do gabinetu to, może bym poszła do klubu z dziewczynami? Trzeba się jakoś rozerwać.
A więc poszłam do pokoju Jesy.
- Jesy. Idziesz do klubu?- zapytałam.
- Jak? Nie mamy przecież kluczyków.
- Ja mam. Harry mi dał- powiedziałam.
- To możemy pójść. Nawet teraz. Nie chcę siedzieć w tym pokoju, bo tylko się dołuję, gdy przypominam sobie jak spędzaliśmy razem czas w tym pokoju- westchnęła.
- Tylko proszę mi tu nic nie opowiadać o waszym spędzaniu czasu tutaj. Nie chcę wiedzieć co robiliście- zaśmiałam się cicho- Poinformuje tylko dziewczyny.
- Okej.
Wyszłam z pokoju. Wpadłam akurat na Sue i Hope.
- O hej. Właśnie miałam do was iść. Idziemy do klubu?
- Fajny pomysł. Wyrwałabym się z tego miejsca chociaż na chwilę. Ale kiedy?- spytała Sue.
- Niedługo.
- Dobra.
- To spotykamy się za jakieś 10 minut pod gabinetem.
Gdy się odwróciłam zobaczyłam jak jacyś goście podłażą pod drzwi gabinetu i wymieniają zamek.
Ja się pytam dlaczego?
- Cholera. Dlaczego?- mruknęła Hope.
- Załamie się chyba. Czyli nici z wyjścia.
 - Ja pierdole dlaczego?- spytała Sue.
- Dobra. To ja już sobie pójdę. Cześć. Do jutra- pożegnałam się i wróciłam do pokoju Jesy.
- Odwołujemy. Zmieniają zamek.
- Co? Jakim cudem?
- Normalnie. Ja idę rozpaczać do swojego pokoju. Pa- przytuliłam ją na pożegnanie.
- Pa.
Wyszłam z jej pokoju i wróciłam do swojego.
Wparowałam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic. Wylazłam z niej i założyłam swoją piżamę.
Stare klucze od gabinetu wyrzuciłam do kosza. Zgasiłam światło i zapaliłam lampkę.
Weszłam pod kołdrę i sięgnęłam po książkę. Gdyby nie '50 twarzy Grey'a' to nie wiem co bym zrobiła. Przeczytałam kilka stron i odechciało mi się czytać. Nie wiem dlaczego.
Odłożyłam książkę i zgasiłam światło.
Zapadła ciemność. Mijała godzina po godzinie. A ja nadal nie spałam.
Nadal myślę o Harry'm. Jeszcze kilka dni temu był dla mnie obojętny, wręcz go nienawidziłam, a teraz? Tęsknie za nim. Bardzo. Ale jeszcze nie wiem dlaczego. Dążę do rozwiązania zagadki, jakim jest moje uczucie. Podejrzewam, że to może być miłość, ale nie jestem pewna. Może za kilka dni będę wiedziała, ale muszę się upewnić.
Jeszcze kilka miesięcy muszę poczekać zanim stąd wyjdę.
Nie wytrzymam w tym miejscu tak długo.
Nie mogę spać. Nie chce mi się nic robić. Jeszcze do tego nie będziemy mogły wychodzić z poprawczaka do klubu.
Klęska.
Był już prawie ranek. Serio? Tyle godzin nie spałam? Cholera.
Do mojego pokoju po cichu weszła Jesy.
- Śpisz?- spytała.
- Nie.
Usiadła obok mnie.
- Też nie możesz usnąć?
- Ta.
- O czym myślisz?
- O wszystkim- mruknęłam.
- A najbardziej o Harry'm- uśmiechnęła się.
- A ty o Zayn'ie.
- Ta. Tęsknie za nim- szepnęła.
- Też.
- Ale że za Harry'm?- zapytała.
- Tak.
- Czyli jednak się w nim zakochałaś.
- Ja?? Nie.
- Nie udawaj. Dobrze o tym wiem- odparła.
Nie odezwałam się.

***

Kurwa. Już południe. Ale pospałam.
Odkręciłam się i zobaczyłam, że Jesy leży obok mnie. Ach no tak. Była u mnie.
Nie chce mi się wstawać. Zmęczona jestem. Nie mam co robić.
Zaczęłam szturchać Jesy aby się obudziła. 
- Co chcesz?- mruknęła zaspana.
- Wstawaj. Wracaj do swojego pokoju, kobieto.
- A no tak. Dobra już idę.
Wstała mozolnie z łóżka i wyparowała z mojego pokoju. A ja poszłam do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności. Gdy z niej wyszłam od razu wróciłam do łóżka.
Nie ma po co wstawać i dla kogo wstawać.
Jak był Harry to było co robić a tak to jest nudno.
Leżałam tak sobie i nagle do pokoju weszła Hope.
- Mam.
- Co masz?- spytałam.
- Kluczyki. Do gabinetu.
- Skąd?- wstałam do pozycji siedzącej.
- Ukradłam.
- Och. Ale z ciebie buntowniczka. Ale dobrze, e to zrobiłaś. Dzięki ci, Hope.
- Nie ma za co. To może dzisiaj idziemy do klubu?
- No jasne. Tylko daj znać.
- Okej.
Wyszła z pokoju. Ciekawe jakim cudem ukradła. Już nie mogę się doczekać. Jak ona to zrobiła? Sprytna jest. Poprawił mi się humor.
Wstałam z łóżka i udałam się na korytarz. Znów jakaś afera.
- Co się dzieje?- spytałam Jesy.
- Afera jest.
- Przecież widzę. Ale co się stało?
- Zniknęły kluczyki od gabinetu- odparła.
Pewnie chodzi o te kluczyki co miała Hope.
Zaśmiałam się.
- Co się śmiejesz? Ty masz te kluczyki?
- Nie. Hope.
- Oo. Tylko będzie musiała oddać.
- No wiem. Niestety.
Obok dyrektorki, która była zbulwersowana, znalazła się Hope.
- Co chcesz?- spytała kobieta.
- Ja mam kluczyki.
- Skąd je masz?- prawie że warknęła.
- Ukradłam.
- Do gabinetu!- krzyknęła.
Hope poszła za dyrektorką do gabinetu
- Szkoda, że będzie musiała je oddać- mruknęła Jesy, po czym weszła do swojego pokoju.
Co ja mam robić ja sie pytam?
Nagle ktoś objął mnie w tali. Na początku pomyślałam, że to Harry, ale go przecież tutaj nie ma. Kto to może być jak nie on?
- Cześć.
- Yy. Kim ty jesteś?- odwróciłam głowę i zobaczyłam tego blondyna, co Harry kiedyś się z im bił.
O mnie- A to ty. Zostaw mnie.
Strzepnęłam jego łapy z mojego ciała.
- Nie pozwalaj sobie za dużo koleś- Blondyn zaczął się głośno śmiać- Z czego się śmiejesz? Myślisz, że jak nie ma Harry'ego to możesz sobie pozwolić na takie coś?
- Będziesz moja- szepnął mi do ucha po czym odszedł.
- Za dużo sobie wyobrażasz, koleś- krzyknęłam do niego, po czym wróciłam do pokoju.
Co ja mam o tym myśleć? Wcześniej był Harry, a teraz go nie ma. A jakby był to by mnie obronił. Co on ode mnie chce? Niech spada. Nie chcę mi się z nim użerać. Głupi jest. Niech sobie nie myśli. Jak go spotkam to nie wiem co mu zrobię.
Miałam nadzieję, że pójdziemy do klubu, a tu nagle takie coś się wydarzyło.
Może wytrzymam jakoś te dziesięć miesięcy. W tym miejscu. Nic nie robiąc.
Ciekawe jaką karę dostanie Hope.
Na pewno będzie surowa.
- Ja pierdole- do mojego pokoju wbiegła Sue.
- Co się stało?
- Hope przez trzy dni nie będzie mogła wychodzić z pokoju.
- Bez jedzenia?
- No coś ty. Będą jej dawali. Trzy dni bez niej, co to będzie.
- Ale kare dostała. Po co to w ogóle robiła?- spytałam.
Nie musiała tak bardzo ryzykować.
- W nocy chciała potajemnie uciec do Horan'a. Tęskni za nim. Nie wiem co ona w nim widzi. Liaś to dopiero chłopak, nie to co on.
Zaśmiałam się. Nie tylko ona by stąd uciekła. Też bym to zrobiła, ale pewnie znaleźliby mnie.

***

Dwa dni minęły. Coraz bardziej tęsknie.
Tamten dziwak jak na razie się do mnie nie odzywał. Przynajmniej tyle.
Ostatnie dwie noce przepłakałam. Widać jak Jesy bardzo cierpi. Bardziej niż ja. Marnieje w oczach. Sue tak samo. A z Hope to nie wiem.
Podobno też płaczę po nocach. Ja nie wiem jak tu wytrzymam.
Ze smutną miną przywitałam psychologa.
- Co się stało Nina?
- Nic.
- Jak to nic. Płakałaś. Tak samo jak Jesy, Sue i Hope. Coś musiało sie stać- odparł.
- Nie, na prawdę nic się nie stało.
- Nie okłamuj mnie. Powiedz mi.
- Jak mówię, że nic się nie stało, to się nic stało.
- A więc dobrze. Nie będę cie męczył- wyszedł z pokoju, a ja od razu położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą. Dzisiaj jest tak jakoś wyjątkowo zimno.
Ostatnio bardzo dużo myślałam i znalazłam odpowiedź na pytanie 'Co czuję do Harry'ego?'.
Gdybym po prostu go lubiła, nie tęskniłabym aż tak bardzo.
Odpowiedź jest prosta.
Kocham go.
Powtarzam jeszcze raz. Kocham go.













INFORMUJĘ IŻ TO JEST OSTATNI ROZDZIAŁ Y&W.
Następna część będę pisała na tym blogu, gdyż nie chce robić sobie więcej problemów.
Epilog pojawi się niedługo, gdyż muszę wszystko poukładać aby było dobrze, bez błędów i ogólnie.
Nie wiem jak będzie się nazywała II część, więc o to nie pytajcie. Mam oczywiście plan co będzie się działo, ale nie będę o tym pisać. Po opublikowaniu epilogu zrobię sobie przerwę, nie wiem jak długo, myślę, że ze dwa tygodnie, bo muszę wszystko przemyśleć.
Chyba już wszystko napisałam ;)