CZYTASZ=KOMENTUJESZ
- Wszystkiego najlepszego, Harry - to zdanie co chwile rozbrzmiewało w moich uszach.
Nie
wiedziałam dlaczego zgodziłam się pójść na tę imprezę urodzinową. Nie
mogłam tańczyć poprzez bolącą rękę i tyłek. Jedyne co w tym miejscu
odpowiadało mi to siedzenia przy barze - były miękkie siedznia.
Przerażała
mnie ta myśl, że Styles wynajął klub na tamtą noc, a to zapewne
kosztowało majątek. Normalny człowiek zrobiłby parapetówkę w domu,
zaoszczędziłby przynajmniej kasy.
Wszyscy
wołali mnie do 'loży' dla jubilata i jego przyjaciół, ale mój stołek
wydawał się wygodniejszy, szczególnie podobał mi się fakt, że mogłam się
na nim kręcić.
Muzyka w tle była ściszona, a Harry odbierał prezenty od gości. Uzbierał ich sporo.
- Podoba ci się? - usłyszałam głos niedaleko ucha. Odkręciłam się do właściciela, który okazał się barmanem.
- Znasz go?
Domyślałam się, że chodziło mu o Harry'ego, bo ciągle się w niego wpatrywałam.
- Jest moim kolegą. Niestety - powiedział zawiedziony.
Kolega? Niestety?
- Ty jesteś...
- Gejem. Tak. Możesz zacząć uciekać, przyzwyczaiłem się do takiej reakcji - odparł wycierając blat przed sobą.
-
Nie, nie. Znaczy... Ja pierwszy raz znajduję się w takiej sytuacji. Nie
znałam wcześniej żadnego geja - wytłumaczyłam, moje zaskoczenie.
- Och, okej. No więc podoba ci się? Jesteście znajomymi?
-
Ta, tak to by mnie tu nie było. To jest trudna znajomość. Nawet nie
wiem jak to określić. Kiedyś byliśmy parą, ale
zniknęliśmy sobie na pewien czas z życia i po kilku miesiącach
odnaleźliśmy się. A teraz próbujemy odbudować relacje. W sumie to była
miłość nieodwzajemniona - ciężko było opowiedzieć to w skrócie. Ja ledwo
sama się w tym wszystkim połapywałam. - Zgadnij kto się zakochał.
- Harry? - jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu.
- No gdzie. To ja.
-
Wow. To na serio dosyć dziwne, a słyszałem już różne historyjki.
Przepraszam, nie przedstawiłem się, jestem Brendan - podał rękę i
uśmiechnął się mile.
- Nina.
- Może coś podać? - zasugerował. - Coś mocnego?
- Nie, nie mam na to dzisiaj głowy. Poproszę colę.
Odwrócił
się ode mnie i wziął się za przygotowanie mojego zamówienia. Ja
przekręciłam się, aby mieć widok na Harry'ego i parkiet. Ale Styles'a
nie było przu wejściu. Siedział z resztą przyjaciół.
- Proszę - Brendan podał mi wysoką szklankę z buzującą cieczą w środku i długą czerwoną słomkę.
Popijałam napój i przyglądałam się 'loży'.
- Nie przysiądziesz się tam? - kiwnął głową w stronę miejsca, w które akurat się patrzyłam.
- Tu jest mi wygodniej - mruknęłam.
I w tamtej chwili przypomniało mi się, że nie dałam Harry'emu prezentu.
*perspektywa Harry'ego*
- Gdzie jest Nina? - rozglądałem się po klubie w poszukiwaniu dziewczyny.
-
Przy barze, nie chciała tutaj przyjść - wytłumaczyła Sue siedząca na
kolanach Liam'a i pokazała na Ninę rozmawiającą z barmanem.
- Dlaczego?
- Mówiła, że tam jest jej wygodniej.
- Pójdę do niej.
Wstałem i zacząłem podążać w jej stronę. Pomachała do mnie.
- Hej - przywitała się.
- Cześć. Dlaczego nie chcesz z nami siedzieć?
- Mówiłem jej, żeby tam poszła, ale nie chciała - odezwał się Brendan, mój kolega. - Cześć.
- Cześć - uścisnąłem jego rękę.
- Wolę tutaj. Miękkie siedzenie i w ogóle. Przepraszam, zapomniałam ci dać prezentu - zaczęła grzebać w swojej torebce.
- Nie musiałaś nic kupować - odparłem, ale pragnąłem dowiedzieć się co od niej dostanę.
- Zamknij się, Styles. Chciałam, żebyś miał coś ode mnie.
Wsadziła mi do ręki naszyjnik z literą H.
- Wow. Dz-dzięki, Nina - wydukałem zaskoczony.
- Załóż go, proszę.
- To takie romantyczne - zaśmiałem się.
-
Wiem. I jeszcze jedna niespodzianka. Pamiętasz jak dałeś mi te dwa
bilety na święta na koncert Ed'a? - kiwnął głową. - To pójdziesz ze mną.
- A nie chcesz na przykład z Jesy?
-
Ona i tak pewnie nie będzie miała czasu jak zwykle. Za dużo czasu
spędza z Zayn'em - uznała po czym zaczęła się chichotać, na co na mojej twarzy pojawił się
uśmiech. To był najpiękniejszy dźwięk na świecie.
Co nagle z ciebie zrobił się taki romantyk? - odezwała się moja podświadomość.
- Okej, to pójdę z tobą na ten koncert.
Szczerze? To miałem taką nadzieje, że mnie zaprosi i dla tego specjalnie kupiłem jej te bilety.
*perspektywa Niny*
- Zatańczysz? - zaproponował chłopak szczerząc się do mnie i jednocześnie zakładając naszyjnik podarowany ode mnie.
- Z tą ręką? Chyba śnisz.
- Frajerka - szepnął mi do ucha.
- Co? Czy ty nazwałeś mnie frajerką? Jak śmiesz?
Doskonale wiedziałam, że robił to specjalnie.
- No, bo nią jesteś. Rękę masz w bandażu. Wielkie mi coś - prychnął.
- Gdybym miała gips, to tak bym ci przylała - wycedziłam przez zęby, specjalnie udając wkurzoną.
***
- Miejsca przy scenie, czy ty sobie żartujesz? - po jakimś czasie dokładnie przeczytałam wszystkie dane na bilecie.
- Za dwie godziny koncert, a ty dopiero teraz to ogarnęłaś?
- Spadaj - walnęłam go w ramię.
W
ostatnim czasie nasze kontakty polepszyły się. Jak zawsze on miał swoje
złe i dobre dni, ale radziliśmy sobie. Ustaliliśmy w końcu czym
jesteśmy. Przyjaciółmi.
Dobrze jak na początek, nie?
On się z tym spierał, ale uporałam się z tym. Bo potem sytuacja mogła się dalej rozwijać.
- Ziemia do Niny. Słuchasz mnie? - szturchnął mnie Harry.
- Co? Ach, tak oczywiście.
- To o czym mówiłem? - spytał chytrze. - Mam cię!
- Odwal się ode mnie.
Najwyraźniej on miał dobry dzień, a ja niestety zły.
- Jesteś dzisiaj jakaś dziwna - uznał.
- Wiem, wiem.
- PMS?
- Co? Nie! - całkowicie zaprzeczyłam.
- Jak tam chcesz. Więc... Mówiłem ci, że jeszcze nie rozwiązaliśmy tej sprawy z tamtym człowiekiem, ale mamy pewne podejrzenia.
- To pewnie nic ważnego - powiedziałam wymijająco, bo chciałam sama wszystkiego się dowiedzieć.
- Każda sprawa związana z tobą jest ważna.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Styles, co za wyznania.
Albo przewidziałam się, albo widziałam jak Harry lekko się rumieni.
- Może już wyjdziemy? I tak pewnie teraz są duże tłumy - udawał, że nic się nie stało.
Po wyjściu na zewnątrz wsiedliśmy do auta Harry'ego.
- Może jeszcze zajedziemy przed koncertem coś kupić do jedzenia? Jestem głodna.
- Nie mogłaś w domu? Ugh, no dobra - zgodził się, gdy patrzyłam na niego błagająco.
Po
dojechaniu do jakiegoś sklepu i kupieniu jakichś przekąsek zaczęliśmy
wracać do samochodu. Nagle w naszą stronę zmierzała kobieta, która
wpadła na mnie w galerii, albo po prost gdzieś szła.
Była bardzo intrygująca i nie dała mi spokoju. Jakbym ją znała.
To nie był przypadek, ona podeszła do nas, a my musieliśmy się zatrzymać.
Harry spojrzał na nią pytająco.
Ręce kobiety drżały jakby się stresowała, albo czymś obawiała.
- O co chodzi? - spytałam uprzejmie, zanim odezwałby się Harry, a on byłby zapewne niemiły.
Jej oczy wydawały mi się znajome, bo ja zawsze rozpoznawałam ludzi po oczach.
- Nina? - wyszeptała, a moje usta rozchyliły się w zaskoczeniu.
-
Kim pani jest? - zapytał niepewnie Harry. Ale ja wiedziałam kim ona
jest. Gdy na mnie wpadła, nie mogłam jej się przyjrzeć. Zmieniła się i
to cholernie bardzo.
- Mary, Mary West. M-matka Niny - wyjąkała.
Harry'emu
opadła szczęka ze zdziwienia i siatka wypadła z jego ręki na chodnik, a po
moich policzkach zaczęły spływać łzy. Chciałam uciec. Nie spodziewałam się
takiego spotkania.
-
Nie wierzę, że to ty - zbliżyła się do mnie. - Ponad rok odkąd cię ostatni
raz widziałam. Tyle czasu. Zmieniłaś się, wtedy cię nie poznałam, ale
teraz... Tak bardzo tęskniłam - chciała się do mnie przytulić, ale ja
cofnęłam się do tyłu.
Widziałam ból w jej oczach.
-
Ty tęsknisz - zaśmiałam się, ale w połączeniu z płaczem z moich ust
wydobył się dziwny dźwięk. - Może jeszcze powiesz, że mnie kochasz, co?
Nie wierzę Ci.
- Nina... - mruknął Harry, uważając zapewne, że nie powinnam odzywać się tak do matki i podniósł zakupy.
- Wiem, popełniłam błąd, ale nie wiesz jak bardzo tego żałuję - tłumaczyła się i też zaczęła płakać. - Żeby tylko jeden - prychnęłam
-
Masz rację, było ich wiele. Nie zachowywałam się jak matka. Ale dotarło
do mnie, że nie okazywałam ci miłości tak jak powinnam. Naprawdę się
zmieniłam. Ten rok, to był najgorszy czas w moim życiu - wyznała. -
Wiem, że jest to dla ciebie szok, ja też nie mogę w to uwierzyć, że cię
odnalazłam.
- T-to pani wynajęła tego człowieka?
- Tak, to ona. Znalazłam kartkę z moim opisem i jej imieniem i nazwiskiem - przyznałam, wycierając łzy.
- Dlacz..
- Później ci to wyjaśnię - mruknęłam.
- Widzę, że dobrze ci się powodzi. Znalazłaś sobie chłopaka - na jej ustach pojawił się uśmiech.
- On nie...
- Dokładnie - odparł Harry i objął mnie jedną ręką w talii.
Spojrzałam na niego pytająco, a ten tylko wyszczerzył się do mnie. Co było z nim nie tak? - Jestem Harry. Podali sobie ręce.
Dokładniej przyjrzałam się matce. Była strasznie chuda, miała długie blond włosy, a gdy ją widziałam rok temu miała kilkanaście centymetrów krótsze.
- Harry, niedługo koncert - przypomniałam mu i szturchnęłam go w żebra.
-
Śpieszycie się, nie będę już wam przeszkadzać. Nina, to mój numer -
podała mi kartkę z kombinacją cyfr, którą schowałam do kieszeni spodni. -
Do zobaczenia.
- Do widzenia.
- Cześć - wyszeptałam ledwo słyszalnie.
Dopiero
teraz zdałam sobie sprawę, że blokowaliśmy ruch na chodniku i inni
musieli nas wymijać. Ale to nie obchodziło mnie. Spotkałam matkę. Nie
powiem, że nie tęskniłam za nią. Zdałam sobie sprawę, gdy też mi to
wyznawała.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę miejsca koncertu.
- Nigdy nie wspominałaś o swojej matce - odezwał się Harry i wyłączył radio. Czyli chciał porozmawiać.
- Jakoś ty o swojej też nie i dalej żyję.
Potraktowałam go źle.
- Nie pytałaś.
- Ty też.
- Dlaczego nie powiedziałaś o tej kartce? To by nam ułatwiło sprawę - powiedział z wyrzutem.
- To o mnie chodziło i chciałam sama rozwiązać to wszystko.
- Nie bądź śmieszna - nadal miał wspaniały humor, nawet gdy tak się do niego odzywałam.
Zapadła cisza.
Musiałam mu to wyjaśnić, wtedy on też powiedziałby coś o swojej matce.
-
Gdy ojciec zmarł, matka nie radziła już sobie ze mną. Na początku to
były zwykłe wybryki, ale po prostu sobie odpuściła. Traktowała mnie jak nic
nie wartą osobę, jakbym nie była jej córką - wydusiłam to w końcu z
siebie, a po moim policzku spłynęła jedyna łza. - Nie kochała mnie,
przynajmniej mi się tak wydawało. Myślałam, że już mnie nie chce. Tak
się zachowywała. Ale chyba teraz się naprawdę zmieniła - wyszeptałam
ostatnie zdanie.
Harry zamiast na drogę wpatrywał się we mnie, ale gdy poczułam, że zjeżdżamy kazałam mu patrzeć przed siebie. Chwycił moją dłoń i ścisnął pocieszająco, a moje ciało przeszły miliony dreszczy - przyjemnych dreszczy.
Znalazłam nowy powód, dla którego go kochałam. Potrafił pocieszyć, nie mówiąc żadnego słowa.
- A co z twoją matką?
Jego szczęka nieznacznie się napięła.
- Ona... Ona nie żyje. Od dwóch lat - wyznał nie poruszając się i wpatrując nieobecnie w asfalt.
- Och, Harry - ścisnęłam pocieszająco jego dłoń, tak jak on zrobił to wcześniej.
-
Była wspaniałą kobietą - westchnął, ale potem potrząsnął głową jakby
wyrwał się z transu. - Nie gadajmy o tym. Za chwilę koncert.
Po
kilkunastu minutach, dopchaliśmy się do pierwszego rzędu na wielkiej hali. Scena była
pusta, ale fanki i tak szalały ze szczęścia. Światła zgasły i przed
mikrofonem pojawił się Ed z gitarą, lefrektor tylko go oświetlał i ten
widok był wspaniały. Harry kazał mi się wyluzować i zapomnieć o
wszystkich problemach. Tak właśnie robiłam. Nawet nie wiedziałam kiedy
on przytulił mnie od tyłu i poruszaliśmy się razem do rytmu piosenek. To
było jak z komedii romantycznej. Przez chwilę wydawało mi się, że Ed do
mnie mrugnął, ale to byłoby niemożliwe. On mnie nie znał. Więc skierował
zapewne ten gest do Harry'ego.
Odkręciłam
się w jego stronę i zauważyłam jak uśmiecha się w stronę Sheeran'a.
Wydawało się podejrzane. Ale niczym się nie przejmowałam, tak jak sobie
obiecałam. To był tylko nasz wieczór.
O jejku, jak słodziaśnie *u*
OdpowiedzUsuńRozdział mega,ale tak mi sie szkoda zrobiło Harry'ego, ale ważne że są szczęśliwi. :3
Czekam na next. ;*
Awwwww ten rozdział jest taki słodki
OdpowiedzUsuńChce juz next
Szkoda mi Harry'ego