sobota, 15 listopada 2014

Amazing Changes Rozdział #14

 Jeżeli przeczytasz ten rozdział zostaw po sobie komentarz. Chcę sprawdzić ile was jest :)





Po wejściu do kawiarni w pomieszczeniu roznosił się zapach kawy - mój ulubiony. Stoliki były puste, ale już po kilkudziesięciu minutach miały być zapełnione. Już za ladą stał uśmiechnięty chłopak z blond lokami na głowie z papierowym kubkiem w ręce, co chwile upijając z jej zawartości.
Jesy wpadła do środka kilka sekund później, gdyż zagapiła się na jedną z wystaw w sklepie.
- Dzień dobry. Co to za spóźnienie?
- Nie bądźmy tacy drobiazgowi, to tylko 10 minut - uśmiechnęłam się niewinnie.
- Nie powiem nic o tym Ben'owi, jeżeli dostanę jakiś superekstra prezent od was.
- Masz szczęście, że coś ci w ogóle kupiłam - odrzekła Jesy.
Wyciągnęła w jego stronę siatkę z prezentami dla niego od nas. Ten rzucił się i zaczął rozrywać papier jednej z paczek.
- Od kogo to? - zapytał wpatrując się w nas.
- Ode mnie. Myślę, że ci się spodoba - wzruszyła ramionami. - Ciągle w jakiejś chodziłeś.
Wyjął ze środka czarny materiał w białe wzorki.
- Bandana. Nawet fajna. Przyda mi się- odłożył ją na bok.
- A teraz prezent od Niny..
- Czy ktoś tu wspominał o prezentach? - obok Ashton'a pojawił się Michael z dwoma pakunkami w rękach.
- Myślę, że będą dobre.
Spojrzałam zdezorientowana w stronę chłopaka, tak samo jak Jesy, nie rozumiejąc o co mu chodziło.

- Jesteś cudowna, Nina. Skąd wiedziałaś, że chciałem tą grę?
- Wzięłam pierwszą lepszą w sklepie - wyznałam, przez co blondyn krzywo na mnie spojrzał.
- Czy ty chciałaś...
- Co to do kurwy nędzy ma być? - warknęła Jesy wyjmując z paczki czarny komplet bielizny - Myślałam, że bardziej nie da się już zwariować. Nina sprawdź, czy ten kretyn nie kupił ci czegoś podobnego.
Rozerwałam papier i otworzyłam paczkę.
W środku znajdował się tak samo komplet bielizny, tylko w innym kolorze - czerwonym.
- Przeszedłeś samego siebie, Mike - pokręciłam z niedowierzaniem głową.
Chłopak jedynie uśmiechał się jak mały chłopczyk, nie zwracając sobie uwagi na zdenerwowanie Jesy.
- Skąd wiedziałeś jaki rozmiar kupić? A z resztą, nie chce tego wiedzieć- zaśmiałam się, łapiąc za głowę.

 
***

 
- Gdzie oni chcą nas zabrać, hm? - zadałam pytanie Jesy, bo jak zawsze nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje.

- Przecież już ci tysiąc razy o tym mówiłam. Do klubu. Ma tam być sporo ludzi, bo jest o nim głośno. To będzie impreza roku- odparła dziewczyna, nakładając kolczyki.
- No tak. Ostatnio byłam zabiegana i totalnie nie mogłam się na niczym skupić. Myślisz, że nie obrażą się jak zobaczą, że zaprosiłyśmy Ashton'a i Michael'a? Ale w końcu i tak jest tam wstęp wolny - oznajmiłam zastanawiając, które buty założyć. Jak zawsze wybrałam czarne, bo to mój ulubiony kolor i do tego do wszystkiego pasowało.
Żeby nie zasmucić Harry'ego tak jak wcześniej, wysyłam mu sms-y lub po prostu dzwoniłam, żeby dać znak, że żyję. Wolałam żyć ze Styles'em w zgodzie niż być dla niego nikim. Chciałam utrzymywać z nim stały kontakt i najwyraźniej mi się udawało.
Przejrzałam się w lustrze i uznałam, że byłam gotowa.
- Wow. Widzisz? Świetną sukienkę wybrałaś.
- Jest normalna.
Ubrana byłam w TO, a Jesy w TO.

Uważałam, że mój strój na sylwestra pasował, nie chciałam się wyróżniać. Na początku miałam po prostu pójść w zwykłych dżinsach i koszulce, ale Roberts namówiła mnie na zakupiy i tak wyszło.
Dzwonek do drzwi zabrzmiał w naszych uszach.
Dziewczyna pisnęła zadowolona i pobiegła otworzyć, a ja zawiesiłam lustro ponownie w łazience na ścianie.
Wyprostowałam się i poszłam przywitać się z chłopcami.
Każdy z nich był luzacko ubrany, większość z nich założyła czarne ciuchy, co mnie nie zdziwiło.
- Wow, Nina - wydusił Harry mierząc mnie wzrokiem - Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki.
Reszta zdołała wydusić jedynie ciche 'wow', jak zrobił to wcześniej Harry.
Po pewnym czasie dołączyły do nas Sue i Hope. Dwoma samochodami ruszyliśmy w stronę klubu.
Zaparkowaliśmy niedaleko wejścia. Od razu można było usłyszeć głośne dźwięki muzyki. Jak ja miałam wytrzymać tyle godzin w takim hałasie?


 muzyka *klik*

Po wejściu do środka zajęliśmy miejsca przy barze, gdyż nie mieliśmy zamiaru pchać się w stronę stolików.
Uszy rozsadzało mnie od takiej głośności dźwięków.
Barman podawał nam kolejno drinki.
Musiałam przestrzegać się zasady, którą ustaliłam sobie przed przyjazdem tutaj. Miałam nie pić, za mało ani za dużo. Aby móc ustać na własnych nogach i w miarę trzeźwo myśleć.
Wypiłam zawartość kieliszka. Jak na sam początek wystarczyło. Harry, który niby przypadkiem zajął miejsce obok mnie, wyjął paczkę papierosów.
- Chcesz? - krzyknął, żebym mogła usłyszeć.
- Nie palę.
- Jest sylwester. Zaszalej - szturchnął mnie lekko w ramię.
Pokręciłam głową, nie wierząc w to co właśnie robiłam.
Harry podsunął paczkę, a ja chwyciłam papierosa, którego wsadziłam do ust. Chłopak wyciągnął zapalniczkę i podpalił końcówkę. Zaciągnęłam się tytoniem i wypuściłam smugę dymu. Zapomniałam jak palenie papierosów uspokajało.

Po kilku minutach Styles zawołał barmana, który napełnił nasze kieliszki przezroczystą cieczą.
Po kilku kolejkach, postanowiłam już nic nie pić.
- Zatańczysz? - zasugerował, seksownie przeczesując ręką włosy.
- Myślę, że wypiliśmy odpowiednią ilość alkoholu, żeby móc tańczyć - podniosłam się z miejsca i ruszyłam za nim w stronę parkietu.
Gdy znaleźliśmy odpowiednie miejsce, zaczęliśmy poruszać się do rytmu. Mięśnie po wypitych procentach miałam rozluźnione i mogłam swobodnie się poruszać.
Harry wykonywał podczas tańca dziwne pozy, przez co się z niego śmiałam, ale sama nie byłam gorsza. Wygłupiałam się tak jak tylko można.
W jego towarzystwie czułam się przerażająco spokojna, nie przejmowałam się niczym.
Nie wiedziałam ile spędziliśmy czasu na tańczeniu, ale w sumie nie za bardzo mnie to interesowało. Najważniejsze było to, że spędzam czas z Harry'm i znakomicie się bawię.
- Może chwilę odsapniemy? - szepnął mi do ucha, przez co dobrze usłyszałam.

Pokiwałam głową oznajmiając, że chcę odpocząć.
Wróciliśmy do baru, ja zamiast zamówić czegoś mocniejszego wybrałam wodę.
- Świetne miejsce - oznajmiłam Harry'emu, przez co na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Wiedziałem, że ci się spodoba.
Nagle poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Odkręciłam się w tamtą stronę, tak samo jak chłopak siedzący obok mnie.
Przed sobą ujrzałam Ashton'a i Michael'a, którego włosy były koloru czerwonego.
- Cześć!- przywitałam się.
Zobaczyłam kątem oka jak Harry na nich krzywo patrzy.
- Cześć. Spóźniliśmy się trochę, bo Michael nie mógł zdecydować się w co się ubrać - jego głos przedarł się przez hałas.
- No co? W końcu to sylwester. Nie można ubrać się w byle co - wzruszył ramionami.
- Czy ty ich zaprosiłaś? - Harry zapytał mnie, tak żeby oni nic nie usłyszeli.
- Tak. Ale i tak wstęp jest wolny. Nie masz nic przeciwko?

- Nie, skądże, ale chciałem spędzić tę noc z tobą, tylko z tobą - wyznał, a moje serce zaczęło bić szybciej.
Czy ja dobrze usłyszałam?
- Chłopaki, dzięki za przyjście. Ale chciałabym zostać sama z Harry'm - odsunęłam się od Styles'a i wytłumaczyłam im delikatnie, żeby już sobie poszli. W końcu taka propozycja od niego, nie trafiała się tak często.
- No co wy? Tak samotnie? To sylwester. Trzeba zaszaleć - krzyknął rozbawiony i mogłam przysiąść, że mrugnął do Harry'ego.
- Jeżeli chcesz z nimi spędzić czas, to proszę bardzo. Droga wolna - odbił się od baru i poszedł w nieznanym mi kierunku.
Miałam wielką ochotę nawrzeszczeć na Ashton'a.
Popatrzyłam na niego z wyrzutem. Zmarnował, być może moją jedyną szansę.
- Co ja zrobiłem? - usiadł jak, gdyby nigdy nic na miejscu Harry'ego.
- Nic - powiedziałam z sarkazmem w głosiem i chyba on to doskonale wyczuł - Czy wy znacie się? Zachowujecie się jakbyście widzieli się po raz setny w swoim życiu.

- Bo my się znamy - oznajmił Michael popijając drinka. Ashton walnął go w tył głowy przez co cała zawartość kieliszka rozlała się na białej koszuli, rozpiętej w połowie - Kurwa, Irwin. Co ci odwaliło? Widzisz? Mam przez ciebie zalaną koszulę. Moją ulubioną.
Czyżby Clifford wyjawił czegoś, czego nie powinien? To by się zgadzało, bo on po pijaku paple co mu ślina na język przeniesie.
Oni znali się z Harry'm i resztą, a Ashton walnął go, bo powiedział to co nie trzeba. Wszystko układało się w jedną wielką całość.
Te ich zachowania, gdy byli nie daleko siebie. To by się zgadzało.
- Tak myślałam - Ashton chciał mi zaprzeczyć, ale ja mu przerwałam - Dlatego tak dziwnie zachowywaliście się w swoim towarzystwie. I nie zaprzeczaj mi, bo wiem co usłyszałam. Teraz, gadać mi wszystko.

- No dobra i tak byś się w końcu domyśliła - opuścił zawiedziony głowę, ale zaraz po tym ją podniósł, aby dokończyć opowieść - W sumie, to długo się znamy, nawet kiedyś kumplowaliśmy. Ale stało się coś, co zakończyło to wszystko i on mnie o to posądził. Ale ja byłem niewinny.
- Czekaj, czekaj. Czy ty byłeś wmieszany w te wszystkie ciemne interesy? Byłeś w jakimś gangu? - zapytałam, żeby mieć pewność, czy dobrze skojarzyłam fakty.
- Nie, nie. W żadnym gangu. Działam na własną rękę z Michael'em, tylko powiedzmy w czymś lekkim - przyznał się i widać było w jego oczach poczucie winy.
- O cholera - wyszeptałam sama do siebie. Zadawałam się z samymi gangsterami.
- Czy Ben...- nie dokończyłam, bo przerwał mi głośny głos DJ'a.
- Jak się bawicie? Już za dziesięć minut północ, chętni, którzy chcą zobaczyć pokaz fajerwerek, muszą udać się wyjściem awaryjnym - wskazał drzwi, przy których zbierały się już tłumy.

Wstałam, nie mogąc usiedzieć w jednym miejscu, przez wszystkie te emocje.
Odnalazłam wzrokiem Jesy, która szła z Zayn'em za ludźmi.
- O! Jesteś w końcu, Nina. Dobrze się bawiłaś?
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Najlepiej jest zawsze skłamać, ale to nie jest zawsze dobre wyjście. Ale co ja miałam jej powiedzieć? Że wokół nas są same bandziory i zepsuć jej humor? Nie, nie mogłam tego zrobić.
- Tak, świetnie - odparłam, ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
Wydostaliśmy się na zewnątrz i odetchnęłam zimnym powietrzem. Nie czułam chłodu, to pewnie przez to wszystko co wydarzyło się. Zebraliśmy się wszyscy obok siebie, nie licząc Harry'ego i zaczęliśmy czekać na północ.
Tak bardzo pragnęłam, aby nowy rok był spokojniejszy. Chciałabym zacząć wtedy wszystko od nowa. Zapomnieć o wszystkim. Ale to były tylko moje marzenia.
- Moi drodzy! Zostało jeszcze pół minuty.
Wszyscy zebrani zaczęli odliczać.
29... 28... 27... 26... 25... 24... 23... 22... 21... 20...

Nagle ktoś złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć do tyłu. Nie mogłam się nawet odkręcić.
15... 14... 13... 12... 11... 10...
Tajemnicza osoba obróciła mnie w swoją stronę, gdy byliśmy za całym tłumem.
Spotkałam oczami, zielone tęczówki Harry'ego.
5... 4... 3... 2... 1...
- Szczęśliwego nowego roku, kochanie - wyszeptał i połączył nasze usta w słodkim pocałunku.
Zapomniałam o każdym moim problemie. Czas zatrzymał się, czułam się jakbyśmy byli tam sami. Nikt się nie liczył w tamtej chwili. Tylko my.

3 komentarze:

  1. OMG ijwncveugdvdejhsn jezu jakie cudo
    Ja jebie Ashton jak ty umiesz wszystko spierdolic
    OMG Harry kuwebuwehieyux
    Mikey oczywiscie zajebany w akcji haha
    Cudo
    Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń