sobota, 29 listopada 2014

Amazing Changes Rozdział #16

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ



Harry po tym jak mu odmówiłam, był na mnie obrażony. Nie żałowałam takiej decyzji. Chciałam, żeby mnie zdobył, tak jak w tych wszystkich romantycznych filmach, które i tak kończyły się tragedią. Tak jak ten, co oglądałam. Lubiłam się dołować. To było jedno najciekawsze zajęcie w w weekend, który miałam wolny, a Jesy musiała pracować. Piękne, czyż nie?
Ja odpoczywałam, ona się męczyła.
W moich uszach zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Kurwa - przeklęłam, gdy zaplątałam się w koc. Gdy wydostałam się spod przykrycia, zatrzymałam film i pobiegłam otworzyć niespodziewanemu gościowi.
Za progiem stał Michael wraz z butelką jakiegoś wina w ręce.
- Mogę?

- Zawsze i wszędzie. Tym bardziej zachęciłeś mnie tą butelką. Wchodź.
Wpuściłam go do środka i zaprowadziłam do salonu. Wyjęłam z szafki dwie szklanki.
- Oglądałaś film? Och, nie chciałem ci przeszkadzać.
- I tak był do dupy. Czym zawdzięczam twoją wizytę w moim skromnym domu?
Odkorkował butelkę specjalnym sprzętem znajdującym się w jego kieszeni. Czy wspominałam, że był dziwny?
Napełnił nasze szklanki aż po brzegi.
- Chciałem się wyżalić - westchnął i wypił kilka łyków wina.
- Co znowu?
- Jesy mnie olała.
- A bo ty... Zapomniałam. Mam słabą pamięć. Wybacz - oparłam głowę na dłoni, popijając szkarłatną ciecz - Mów. Lubię wysłuchiwać problemy miłosne, choć to będzie dopiero mój pierwszy raz.

- No więc. Poszedłem dzisiaj do kawiarni, a jak wiesz mam wolne, jak ty. A pech trafił, że przy jednym ze stolików siedział, ten jej Zayn. Nie za bardzo mnie to przejęło. Poprosiłem ją na zaplecze, na co się zgodziła. Zayn zainteresował się tym i postanowił nas podsłuchać. A ja powiedziałem jej tak: 'Wiem, że jesteśmy po prostu przyjaciółmi, ale czuję do ciebie coś więcej'. On wchodzi do akcji i pieprzy o tym, że jest jej chłopakiem i nie pozwoli, żeby ktoś takie rzeczy do niej mówił. Jak zawsze dalszą część jego wypowiedzi olałem, znasz mnie doskonale. Na szczęście mnie nie pobił, bo zna mnie bardz...
- Czekaj, czekaj - przerwałam mu - Zna cie bardzo dobrze? O co tutaj chodzi?
- Nie pamiętasz. Ach, no tak. Słaba pamięć. Jestem totalnym kretynem - mruknął do siebie i dolał sobie alkoholu.
- Coś kojarzę. Na imprezie sylwestrowej się tłumaczyliście, tak?
Pokiwał potwierdzająco głową. Nie zapamiętałam detali tej rozmowy, ale urywki tak.
- Powtórzysz? Jak nie to wyciągne od kogoś innego.

 Opowiedział całe to wydarzenie z klubu, a ja powoli zaczęłam przypominać sobie tą scenę.
- Okej - pokiwałam głową - No dobra. Pomińmy to wydarzenie.
- Co sądzisz o moim zachowaniu w kawiarni? - zręcznie zmienił temat.
- Umm.. Zbyt stanowczo się wyraziłeś. Nie mogłeś tego bardziej rozwinąć, a nie wypowiedzieć tylko jedno zdanie?
Pierwszy raz komuś doradzałam i to do tego w sprawach sercowych. Nie byłam żadną specjalistką, ale powiedziałam tak jak uważałam.
- Chciałem to mieć ze sobą i do tego cholernie się stresowałem. I co byś zrobiła na moim miejscu? - zapytał opróżniając kolejną porcję wina.
- Pewnie postąpiłabym tak samo - westchnęłam - A jak Jesy na to ogólnie zareagowała?
- Zaniemówiła. A potem wkroczył Malik.

- Też bym nie wiedziała co o tym sądzić. Bo nie codziennie twój przyjaciel wyznaje ci takie rzeczy - zaśmiałam się.
- Spytałabyś jej co o tym sądzi? Oczywiście jak będzie ci o tym mówiła to udawaj zaskoczoną - poprosił, robiąc słodkie oczka i wydął dolną wargę do zakończenia zamierzanego efektu.
- I tak bym to zrobiła, spytałabym co się działo w pracy, a ona wszystko wypaplałaby. Czyli tak jak zawsze. Więc się nie martw - oznajmiłam mu, uspokajająco poklepując po ramieniu - Masz moje błogosławieństwo, choć wątpię, żeby Jesy zerwała z Zayn'em dla ciebie. Zbyt wiele przeszła, żeby teraz z niego zrezygnować.
Jego twarz od razu posmutniała. Nie chciałam mu tego mówić, ale musiałam być szczera. To była moja wina, że ona kochała Zayn'a?
- Ta, nie pomyślałem.
- Ale to wino jest boskie - oznajmiłam rozkoszując się jego smakiem, ale miałam na celu odwrócić jego od tego co powiedziałam.
- Wiem, moje ulubione.


***
 
- Nina! Nina! Głucha jesteś?
Zamruczałam w odpowiedzi. Przetarłam zaspane oczy i otworzyłam je.
Byłam okręcona kocem i leżałam na kanapie. Nie pamiętałam, żebym się tam kładła. Na stoliku zauważyłam butelkę wina, zapewne pustą i dwa naczynia.
Wspomnienia napływały do mojej głowy z prędkością światła, że aż spowodowały ból głowy. Schowałam jak najprędzej jedną ze szklanek pod koc, żeby wyglądało na to, że piłam sama.
Do salonu wparowała Jesy łapczywie przyglądając się otoczeniu.
- Piłaś? Nie masz już nic innego do roboty? - zapytała z wyrzutami.
- Mała ilość nie zaszkodzi - powiedziałam patrząc na nią jeszcze zaspanymi oczami. Wyglądała na poirytowaną.
- Mała ilość - prychnęła - Ta butelka jest pusta.
- Och. Najwidoczniej zaszalałam - zaśmiałam się.
- Ty się tu upijasz, a ja się zamartwiam - westchnęła siadając obok mnie.
Podniosłam się nadal ukrywając przedmiot.
- Coś się stało? - wysiliłam się na obojętny ton.

- A żebyś wiedziała, że się stało. No, bo wiesz... Michael dzisiaj był i... iwyznałmimiłość - wydusiła w końcu i gdybym nie dowiedziała się o tym incydencie od Clifford'a, nie zrozumiałbym o co jej chodzi.
- Co? - udałam zaskoczoną - Michael się w tobie zakochał? Jak to możliwe?
Na serio, mogłam zostać aktorką.
- Właśnie nie wiem, nie dawałam mu żadnych sygnałów ani nic. Doskonale wiedział co czuję do Zayn'a - schowała twarz w dłonie, zupełnie bezradna.
Gdybym ja miała wtedy takie problemy...
- Co z tym zrobisz? Nie pozostawisz tego obojętnie?
Westchnęła, nadal będąc w tej samej pozycji.
- Traktuję go jak brata, szurniętego brata - poprawiła się - Kocham go, ale właśnie tak jak powinno się kochać rodzeństwo. Nic więcej.
- To było mu tak powiedzieć - delikatnie zasugerowałam.
Chciałam najlepiej dla Michael'a, ale w tej sprawie był na straconym miejscu.
- Ale jak? Zayn wparował i zrobił mu pogadankę, że jestem jego dziewczyną i tak dalej. Wiesz, że się znają? - spojrzała na mnie.

- Tak, tak. Dowiedziałam się o tym.
- Podobno chodzili ze sobą do szkoły i za bardzo za sobą nie przepadali. Tak powiedział mi Zayn - poinformowała mnie Jesy, a ja wpatrywałam się w nią zdziwiona.
Ach, ten Malik. Nagrabił sobie. Czy on nie wiedział, że nie ładnie jest kłamać?

 
***

 
Kilka dni później odwiedzili nas chłopacy, ale nieco w mniejszym gronie. Mianowicie był to tylko Harry i Zayn.
W sumie, nie widziałam ich dawno, po pierwsze - Harry się na mnie obraził, po drugie - niespecjalnie miałam dużo czasu. Musiałam zapieprzać dwa razy ciężej w pracy, gdyż klientów było jak kilka razy więcej niż przeciętnie. Dodatkowo pracowałam dłużej niż zazwyczaj i po pracy byłam wymęczona i jedynie na co miałam ochotę to ciepły prysznic i moje łóżko.
Akurat tego dnia nie byłam w najlepszym humorze. Co chwila coś mnie wkurzało. Chyba doskonale mnie rozumiecie.
- Ale sobie wybraliście czas - pomyślałam, gdy weszli do salonu.

Pan obrażalski nawet się nie powitał, jedynie Zayn mruknął ciche 'hej'. Czy on zawsze był taki cichy, czy akurat tamtego dnia? Pominęłam to pytanie i zaczęłam czytać artykuł w gazecie o jakimś przystojniaku, który nagle zrobił karierę. Jesy dołączyła do naszego grona i zaczęła z nimi konwersować, co mnie w ogóle nie interesowało.
- Jaki przystojniak - mruknęłam sama do siebie, kiedy akurat się uciszyli. Spojrzeli na mnie, a Jesy sprawdziła o kogo mi chodziło.
- Ach, no tak. Niezłe z niego ciacho.
- Nie to co niektórzy - powiedziałam z sarkazmem spoglądając na Styles'a. Chciałam go zdenerwować.
- Pokaż tą gazetę - Harry wyrwał mi ją praktycznie z ręki - On przystojny? On przystojny?! - pytał z niedowierzaniem - Jakieś bezguście. Nie umie się ubrać.
- Nie mówisz przypadkiem o sobie? - uniosłam brew.
Pominął moją wypowiedź i kontynuował krytykowanie chłopaka z gazety.

- Jak taki ktoś może się w ogóle komuś podobać? Nie macie za grosz gustu - popatrzył to na mnie, to na Jesy. Zayn nie wtrącał się do naszej wymiany zdań.
- Niestety ktoś mi ten gust obniżył - uznałam zabierając pismo, z rąk chłopaka i kontynuując czytanie artykułu.
Czyżby Harry był zazdrosny o niego? Przecież ja go w ogóle nie znałam. Do czego to dochodziło!
- O! Ma 18 lat. Idealny dla mnie - chciałam bardziej wkurzyć Styles'a i o dziwo jakoś mi się udawało. Myślałam, że nie dam rady wytrzymać bez spojrzenia w te szmaragdowe tęczówki, ale przetrwałam. Byłam z siebie dumna.
- Jesy, może zrobiłabyś melisę Harry'emu. Coś od samego przyjścia tutaj jest niespokojny - uśmiechnęłam się triumfalnie, gdy zauważyłam, że
miał całe napięte ciało i zaciska dłonie w pięści.
- Pójdę do łazienki - próbował użyć obojętnego tonu, ale nie specjalnie mu się udawało.
Jesy udała się do kuchni zrobić coś do picia i Zayn miał też zamiar za nią iść, ale go zatrzymałam.

- Poczekaj - rzuciłam gazetę na kanapę i podeszłam do niego - Musimy porozmawiać.
- O czym? - zapytał spokojnie.
- Wiem, że znacie się z Ashton'em i Michael'em, ale nie ze szkoły.
- Nie rozumiem o co mi chodzi.
- Okłamałeś Jesy, ale ja znam prawdę - uśmiechnęłam się szyderczo. Kto by pomyślał, że mogę być aż taka wredna?
- Niby jaką? - prychnął pogardliwie.
- Bardzo dobrze znacie się z chłopakami, może aż za dobrze.
- A ten twój chłoptaś Irwin powiedział ci co zrobił Harry'emu? - całkowicie pobladłam - Tak myślałem. Więc, w sumie nic nie wiesz.
Nie znałam go od tej strony.
- No i co z tego? A gdyby Jesy się o tym dowiedziała? To na pewno zadziałałoby na twoją niekorzyść.
Ja grożąca komuś i wkurzanie Harry'ego? Te moje humorki miały swoje plusy.
 
 
 
 
 

2 komentarze: