sobota, 3 stycznia 2015

Amazing Changes Rozdział #21

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Następnego dnia, Styles raczył napisać do mnie o swojej nieobecności. Nie wspominał dlaczego ich nie było, ale co mnie to obchodziło? Mógł robić co chciał, nie musiał się usprawiedliwiać. Symulowanie choroby to łatwizna. Udawałam, że jest mi niedobrze i biegłam do łazienki. Nabrałam Jesy co było sukcesem. Nie poszłam do pracy, czyli następny dzień wolnego i więcej zastanawiania. Tym razem Harry chciał się mną opiekować. Szansa na powiedzenie mu o SMS-ach, nadchodziła. Bałam się jego reakcji.
Spodziewałam się, że na mnie nawrzeszczy i przygotowywałam się na to mentalnie. Zrobiłam nawet melisę na uspokojenie, żebym była opanowana i nie rozpłakała się przy nim.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Musiałam się z nim zmierzyć, to było jedyne rozwiązanie. Otworzyłam mu drzwi i wpuściłam do środka. Po zdjęciu kurtki, chłopak się do mnie przytulił. Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, że zrobi coś takiego. Nie spodziewałam się czegoś takiego po nim. Mimo wszystko wtuliłam się w jego tors okryty niebieską koszulką.
- Nie zarazisz się?
- Nie martw się o mnie - o dziwo delikatnie pogładził mnie po plecach. Czy to był ten sam Harry? - Tylko nie zwymiotuj na mnie -- zażartował.
- Spróbuję.
- Chodź. Zaopiekuję się tobą. Gdzie ty tak się rozchorowałaś?
Opiekuńczy Harry? Trzy razy tak.
Wzruszyłam ramionami.
- Połóż się do łóżka. Ja zrobię ci coś do jedzenia.
Pokiwałam głową w odpowiedzi.
Oddaliłam się do pokoju i ułożyłam wygodnie pod kołdrą. Jeżeli miał dobry humor to mogłam mu swobodnie o tym powiedzieć. Pewnie poprzedniego dnia akcja mu się udała.
- Masz - przyszedł do pokoju z kubkiem herbaty. Ale nie miałam na nią ochoty, bo wypiłam już za dużo gorących napojów.
- Nie chcę mi się pić - wyznałam, gdy postawił naczynie na szafkę.
- Musisz dużo pić.
Pokręciłam przecząco głową.
- Zrobię ci jakieś kanapki - westchnął z leniwym uśmiechem na ustach.
Udał się do kuchni, a ja zaczęłam obmyślać dokładniejszy plan.
1. Wyznanie mu o przepisaniu numeru Ed'a.
2. Dodanie o znalezieniu konwersacji z Sam.
3. Zapytanie kim ona jest.
4. Wykład Harry'ego o ruszaniu cudzych własności. Tłumaczenie się.
W sumie to chciałam, żeby tak było, a nie musiało się to wydarzyć. Mógł po prostu powiedzieć, żebym nie wtrącała się do jego spraw i wybiec z mieszkania i nigdy nie wrócić.
Byłam spokojna, co musiało być wynikiem wypicia melisy. Raz się chociaż na coś przydała.
- Bez gadania masz to zjeść - przybył do mnie po kilku minutach i położył na moich nogach talerz z kanapkami, na których widok, aż zrobiło mi się nie dobrze. Tak na serio. Już nie udawałam, że chce mi się wymiotować, jak biegłam do łazienki.

*perspektywa Harry'ego*

Podążyłem do Niny, która przebywała w łazience. Biedna. Musiała się tyle namęczyć przez tą chorobe. Zawsze najgorsze ją spotykało.
- Już wszystko okej? Mogę wejść? - zapytałem.
- Yhym - usłyszałem mruknięcie Niny.
Wszedłem do środka i zobaczyłem jak opiera się jedną ręką o ściane i przygląda swojemu odbiciu w lustrze. Ewidentne zmęczenie malowało się na jej twarzy, jakby miała za raz usnąć na stojąco. Oczy miała podkrążone i była cała blada. Na serio jej współczułem.
- Dlaczego nie chcesz pójść do lekarza?
- Nie wierzę im - odpowiedziała.
- Jak chcesz - wzruszyłem ramionami. - Chodź się położysz. Odpoczniesz, wyglądasz na zmęczoną.
Poprowadziłem ją do pokoju, a ona ułożyła się na łóżku. Opatuliłem ją kołdrą i usiadłem na brzegu materaca.
- Śpij.
- Nie, ja muszę ci coś powiedzieć - chciała się odkryć, ale ja jej zabroniłem.
- Powiesz, jak się wyśpisz.
- Okej - powiedziała zrezygnowana i przytuliła się mocniej do poduszki. Przymknęła powieki, a już po kilkunastu sekundach dało się usłyszeć jej unormowany oddech. Usnęła.
Poprawiłem włosy opadające na twarz dziewczyny i westchnąłem.
Była taka piękna, nawet gdy chorowała. Ale niestety nie należała do mnie, jeszcze nie wtedy.
Nagle telefon Niny zawibrował. Nie chciałem jej budzić, więc sięgnąłem po urządzenie i odblokowałem je. Nowa wiadomość od Ashton'a.
Zacisnąłem zęby ze złości. Może to nie było kulturalne, ale postanowiłem ją przeczytać, nie zważając na późniejsze konsekwencje.
Od Ashton: Słyszałem od Jesy, że się rozchorowałaś. Pusto tu bez ciebie. Może nie mieliśmy najlepszych kontaktów przez ostatnie dni, ale wiedz, że możesz na mnie liczyć. Nie byłem wobec ciebie szczery i cię za to przepraszam. Rozpisałem się... Tęsknię za tobą :)
Już miałem mu odpisać: 'Odczep się od niej do kurwy nędzy' ale się powstrzymałem. Ogarnąłby się, że to ja, więc napisałem do niego w imieniu Niny, tylko nieco łagodniej.
Do Ashton: Zostaw mnie w spokoju. Nie chcę cię znać.
Po wysłaniu wiadomości usunąłem obie, że niby nic się nie wydarzyło.
Żeby dać jej spokój poszedłem do salonu i włączyłem telewizor. Przyciszłem nieco, bo było za głośno. Zobaczyłem na półce jakiś album. Pomyślałem: 'Jak szaleć to szaleć. I tak się nie dowie'.
Wziąłem go i otworzyłem. Na prawie wszystkich zdjęciach była Nina z Jesy. Głównie za czasów młodości, zapewnie przed poprawczakiem. Ale na jednym ujrzałem panią West, matkę Niny, oczywiście wyglądała inaczej.

*perspektywa Niny*

Nie pospałam długo, bo usłyszałam długie brzęczenie. Próbowałam je olać, ale telefon wydawał z siebie cały czas odgłosy. Chwyciłam urządzenie i nie otwierając oczu odebrałam połączenie.
- Halo? Nina? - jeżeli się nie myliłam to głos Ashton'a.
- Taa, a bo co?
- Co ta wiadomość oznaczała?
- Jaka wiadomość? - ekspresowo otworzyłam powieki, zaintrygowana tą informacją.
- Napisałem do ciebie, że cię przepraszam i tęsknię i tak dalej. A ty odpisałaś, cytuję: Zostaw mnie w spokoju. Nie chcę cię znać.
- Ja nie dostałam żadnej wiadomości i nic nie odpisywałam - wytłumaczyłam zaskoczona. - Harry - wyszeptałam do siebie.
- Co?
- To Harry. Napisałeś jak spałam i on zapewne przeczytał SMS-a i do tego śmiał odpisać - mówiłam nie dowierzając.
Byliśmy kwita.
Ja czytałam jego wiadomości, a on moją do tego odpowiadając na nią.
- Ja bym na twoim miejscu nie zostawił tego w spokoju.
- Dlaczego wy się tak nienawidzicie? - zapytałam, bo chciałam znać odpowiedź. Moje życie krążyło wokół tajemnic.
- To on sobie coś ubzdurał. Niech ci sam wytłumaczy - kłamał, ale nie chciałam się już kłócić. Choroba, te wszystkie wydarzenia, to było dla mnie za dużo.
- Okej - rozłączyłam się i odłożyłam telefon. - Harry!
- Tak? - wpadł do pokoju po kilku sekundach.
- Zamknij drzwi i siadaj. Musimy poważnie porozmawiać.
- Nie możemy później? Jesteś chora - oznajmił, ale spełnił moje polecenia.
- Nie. Nie nie możemy później. To ważne.
- No dobra - powiedział i ujął moją dłoń. Powinnam się wtedy wyrywać, ale to był miły gest z jego strony.
- Muszę ci się do czegoś przyznać. Po koncercie Ed'a wspominałeś, że masz jego numer. Pamiętasz? - pokiwał głową, na znak, że pamięta, a ja dalej kontynuowałam. - Z czystej ciekawości sprawdziłam wiadomości. I zobaczyłam te SMS-y, które wymieniałeś z jakąś Sam.
Widać było, że się zdenerwował i chciał mi przeszkodzić w moim monologu, który sobie wcześniej wymyśliłam, ale ja mu przeszkodziłam. Nie chciałam marnować tych godzin na obmyślenie mojej wypowiedzi.
- Nie przerywaj mi. Doskonale wiem co tam z nią wypisywałeś. Wiem doskonale, że nie powinnam tego robić, ale cóż. Nie moja wina, że jestem ciekawską osobą. Wiem, że na mnie teraz nawrzeszczysz. Proszę bardzo. Przygotowałam się na to.
- Uważałaś, że na ciebie nakrzyczę? - powiedział spokojnym głosem, ale wiedziałam, że się powstrzymuje.
- Po tobie wszystkiego można się spodziewać - wzruszyłam ramionami.
- Nie krzyczę. Widzisz?
- Ale się powstrzymujesz. Wiem to - podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Próbuję się zmienić. No więc... Jestem zły jak cholera, nie ładnie ruszać czyichś rzeczy bez pytania.
'Mogę to samo powiedzieć o tobie' - pomyślałam.
- Teraz się z tego tłumacz, jak na mnie nie wrzeszczysz.
- Sam to moja koleżanka.
- Czy to prawda, że chcesz mnie tylko przelecieć? - czułam się jakbym przeprowadzała z nim wywiad.
- Nie! To inni tak sądzą, bo się o ciebie staram. Myślałaś, że to prawda?
- Po części tak - przyznałam się. Szykowała się ciekawa noc pełna zastanowień. - Ale ty też nie jesteś bez winy. Ashton dzwonił.
- Czyli remis - westchnął z rozbawieniem. - Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Potrzebuję tylko jednej, jedynej informacji. A ci wybaczę.
- Hmm?
- Dlaczego się tak nienawidzicie?
Po usłyszeniu tych słów, zesztywniał. Pewnie się nie spodziewał tego pytania.
- On nie mógł ci tego powiedzieć? To wszystko jego wina, nie moja. To on spieprzył tę znajomość.
- Ty go o coś posądziłeś - przypomniałam sobie rozmowę z Ashton'em w sylwestra.
- Tak, bo to była prawda. Pamiętam co widziałem - jego ręce drżały z zdenerwowania.
- Co się stało? Proszę, bądź ze mną szczery. Chcę wiedzieć.
- T-to on zabił moją matkę - wyszeptał, a łzy spływały swobodnie po jego policzkach.

Przepraszam za błędy, ale dodałam na telefonie :)

2 komentarze: